wtorek, 13 października 2015

Korki, koreczki....

Sam nie wiem, czy to kwestia pogody, czy jesiennej percepcji przestrzeni ale korki się już zaczęły. To nasz polski sport narodowy, uprzywilejowanie dużych miast, nasz powód do dumy - mieszkam w dużym mieście więc stoję w korku. Czujemy się wtedy tacy potrzebni i dumni. Mam samochód, mam prace więc korek to moje przeznaczenie. Codziennie rano przynajmniej godzina i podobnie popołudniu - rutyna. 

A może warto było by rozważyć inne środki transportu? Tramwaj, autobus, skuter, a może siła mięśni na rowerze? Nie, nie takie myślenie nie przystoi ludziom pracującym no bo jak to do pracy nie samochodem (najlepiej służbowym)...





To jest właśnie sedno problemu - jesteśmy tacy przewidywali w naszych zachowaniach. Codziennie korek, my w tym korku, samochód, za samochodem - jednym słowem harmonia poranka (i później popołudnia). Zero sprzeciwu, próby rebelii - jednym słowem nuda. Nasz naród nawet w tak irytującej czynności jak korek jest nudny.

Otwórzmy oczy, popatrzmy na inne nacje, czerpmy pełnymi garściami. Zobaczmy taką Barcelonę, południowy temperament kierowców gdzie dróg jest dużo ale pasy są węższe. Tam nawet w korku nie jest nudno bo nikt nie trzyma się własnego pasa, jest głośno od klaksonów, a na to wszystko mamy jeszcze szalonych kierowców skuterów, których jest z 10 razy więcej niż w Polsce. Dzięki temu taki korek żyje, jest głośny i nie przewidywalny. Nigdy nie wiadomo czy to przez kogoś kto zaparkował na środku pasa, chce skręcić w prawo z pasa do jazdy prosto bez migacza czy może przez kierowców skuterów, którzy przeciskają się między autami walcząc o życie.

Taki powinien być nasz kierunek bo korków nie zmniejszymy tylko możemy je zrobić ciekawsze, nieprzewidywalne i głośne. Skoro mamy je codziennie to niech się dzieje.....;-)

1 komentarz: