wtorek, 20 października 2015

Chińczyki.....

Tak wiem, kojarzymy to tylko z tandetą, badziewiem, taniochą i ryżem smażonym. Możemy też myśleć o zalewie chińskich wyrobów (od koszulek, jedzenia na każdym rogu, poprzez elektronikę, aż po części samochodowe i samochody). 

No właśnie chińska motoryzacja, to coś co przebija się coraz częściej do Europy. Jak nie poprzez chińskie opony/ części (podróbki) to poprzez wiernie odwzorowane/ skopiowane i złożone w całość europejskie samochody. Takie potworki na kołach, gdzie przód to Porsche, tył Toyota, a profil boczny to Fiat.Coś niespotykanego i z góry skazanego na niepowodzenie. Ale czy na pewno?


Cofnijmy się trochę w czasie popatrzmy na japońską motoryzacje, dzisiaj sam szczyt (przynajmniej jeszcze jeżeli chodzi o jakość i legendarną trwałość). Przecież ponad 70 lat temu p. Toyoda ze swoją świtą zaczynali od rozkręcania amerykańskich samochodów i uczyli się jak to wszystko kopiować. Takie początki były straszne ale japońska kultura spowodowała, że dopracowali swoją (zapożyczoną) technologię, zdobyli doświadczenie i dzisiaj to oni nauczają jak zarządzać procesami (Droga Toyoty) i w latach 90tych uratowali Porsche. To wszystko wykształciło japońską kulturę motoryzacji i po ciężkim początku im się udało.

Podobnie jakieś 20 lat temu firma Hyundai była obiektem drwin i kiepskich dowcipów. A dziś i30 stawiany jest prawie na równi z VW Golfem.

Daj to do myślenia, że skoro Chińczyków mamy tak dużo, są tacy uparci w dążeniu do celu to w końcu im wyjdzie. Być może za 20 lat samochody np. Geely będą coś wartę po za Chinami bo już teraz zdobyli duże know-how. W końcu Volvo jest ich, tak chińskie już nie szwedzkie (lub amerykańskie bo to Ford próbował wcześniej zniszczyć tę markę). Można się było spodziewać, że skoro Chińczycy mają Volvo to teraz będzie ekspansja tandety pod markowym szyldem. 




Jednak historia toczy się inaczej. Volvo dostało wiatr (pieniądze) w żagle. Może się dalej rozwijać  po szwedzku w pewnej autonomii od firmy matki Geely, dostając też dostęp do ogromnego rynku chińskiego. Powiem, że jest w tym logika, Volvo to dalej Volvo, nowe modele są świetne od strony techniki oraz designu, a jednocześnie Chińczycy mogą dopracowywać swoje pomysły i projekty. 

Jestem przekonany, że zajmie im to jeszcze trochę czasu ale skończą z kopiowaniem/ podrabianiem i wypracują swoją technologię. Przestaną się kojarzyć się z rzeczami (assambled in China), a (designed in China) będzie coś znaczyło.

Zdjęcie pobrane z google.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz