Patrząc na
polskie warunki to podróżujemy mało, kupujemy samochody, żeby na nie patrzeć,
podziwiać, przechwalać się wśród znajomych. Skoro już tyle zapłaciłem za
samochód to czemu miałby nim jeździć...jeszcze się zepsuje albo nie daj boże
ktoś we mnie wjedzie. No i te drogi, dziurawe, obrośnięte drzewami. Ci pijani
kierowcy i ukryte fotoradary i ciągle remonty.
Nie w Polsce nie da się jeździć samochodem .
Patrząc po przebogatej ofercie polskich komisów trudno się z tym nie zgodzić.
Aut mamy do wyboru, do koloru, każdy rocznik i tylko jedna część wspólna:
przebieg, który nigdy nie przekroczył magicznej liczby 200 tys km. Nie ważne czy jest to 15 letni Passat w
tedeiku, czy 5 letni kompakt, każdy będzie miało absurdalnie niski przebieg i
brak książki serwisowej. Rozumiem, że kupujemy oczami ale uruchommy czasami
nasze szare komórki. Polak to nie frajer ale zachowujemy się tak jakby można
nam było wcisnąć wszystko.
Jak kilka lat temu poszukiwałem mojego pierwszego auta w każdym komisie przebieg oscylował wokół 180 tys km. Po części to prawda ale zawsze pytałem: ale który to już raz? Bo nie wątpię, że większość tych aut miała taki przebieg ale raz 2 lub 3. Nie bądźmy frajerami.
Niestety nie jest
tak pięknie jak to pokazują liczniki aut w komisach, patrząc po statystykach
wypadków, długości korku można podejrzewać, że w Polsce jeździ się dużo,
czasami za dużo, za szybko i z promilem. Każdy z nas kilometry nawija na
licznik tylko później nie chce się do tego przyznać przy sprzedaży i "cwaniaczy".
Może w końcu
doczekamy się jakiś porządnych regulacji i dodatkowo zamiast zaniżać przebiegi
będziemy porządnie serwisować auto i nie bać się kilometrów...ale to tylko moje
marzenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz