Dzisiaj już się tak nie robi. Konsument musi dostać odpowiednią pożywkę najlepiej lekko strawną czyli nowy design, lepszy komfort albo osiągi. Tak ile to razy sprzeczaliśmy się ze znajomymi na temat osiągów naszych samochodów? Jak to jest, że dzisiaj byle kompakt przyśpiesza do 100 w ok 10 sekund. Co więcej mamy ideę downsizingu więc jeszcze pojemność jest nie duża (nawet i 3 cylindry się zdarzają) do tego turbina - wysilona i technologicznie zaawansowana rzecz. To dociera do konsumenta i go kręci...chociaż 90% kierowców nic z tego nie rozumie ale trochę się głupio tak przyznać. Ślepo śledzimy parametry techniczne, jaka moc, ile do 100 etc. porównujemy, kalkulujemy co jest lepsze, a kiedyś było tak prosto.
Szczególnie w Polsce w latach 80tych wybór samochodów był nie wielki (głównie między Polonezem, a Maluchem) i osiągi/ parametry techniczne były tu na ostatnim miejscu. Najważniejsze było to, żeby móc kupić, jeździć. Dzisiaj nikt już prawie nie pamięta, że wspomniany Maluch przyśpieszał do 100 (jeżeli w ogóle osiągał) w zawrotne 50 sekund.i miał jeździć jak najdłużej (nie piszę, że bez awaryjnie ale porostu jeździć) Dzisiaj nie do pomyślenia bo taki Fiat Panda 2 potrafi zejść w najsłabszych wersjach w okolice 15 sekund i to się w miesicie sprawdza.
Problem jest tylko trochę inny samochody mają coraz to lepsze osiągi (Golf GTI mk1 miał 9s do 100, a najnowszy tylko 6,4s) tylko my jako kierowcy nie potrafimy z tego skorzystać. Przyśpieszenie na Papierze to jedno a działanie w "realu" to dwie różne bajki. Nie wiem czy wśród 90% naszych kierowców potrafiłoby uzyskać osiągi z katalogu bo umiejętności nie ten, droga nie tak i samochód nie ten....tak, tak my konsumenci jesteśmy mamieni miedzy innymi osiągami ale nie potrafimy ich później wykorzystać w praktyce.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz